Ropa łupkowa w Polsce
Z racji, że w styczniu Polska określana była w mediach jako kraj ropą łupkową płynący, przyszedł czas na powiedzenie sprawdzam. Najnowszy raport PIG podaje pierwsze szacunki zasobów ropy łupkowej. Rozczarował więc nie tylko gaz.
Maksymalna wielkość zasobów ropy łupkowej wynosi według Państwowego Instytutu Geologicznego 535,5 mln ton. Wielkość ta odnosi się jednak do prognoz dotyczących większego obszaru zalegania skał łupkowych oraz założenia, że całkowite wydobycie z otworu (EUR) przez okres jego eksploatacji wyniesie 13,7 tys. ton. Jest to podejście skrajnie optymistyczne, bowiem według „najbardziej prawdopodobnych” założeń, EUR wynosić ma 6,85 tys. ton. To właśnie ten wskaźnik, a nie określony współczynnik wydobywalności ze złoża posłużył do sporządzenia szacunków PIG. Warto przypomnieć, że współczynnik wydobywalności ze złoża z reguły mieści się w granicach 10-25% zasobów geologicznych, podczas gdy w raporcie amerykańskiej agencji ds. energii z kwietnia 2011 roku szacującym wielkość złóż gazu łupkowego w Polsce przyjęto go na poziomie aż 24%, co przełożyło się na wysokie prognozy.
W konsekwencji całkowite zasoby ropy łupkowej w Polsce wynoszą najprawdopodobniej od 215,4 do 267,8 mln ton. Te właśnie liczby usłyszeć też można było w mediach. Mało kto zwraca jednak uwagę, że większość zasobów zalega w wyłącznej polskiej strefie ekonomicznej na Morzu Bałtyckim. Szacuje się, że złoża na terytorium lądowym zawierają jedynie od 48,8 do 101,1 mln ton.
Całkowity obszar występowania złóż ropy łupkowej szacowano w oparciu o dwa modele. Według pierwszego zalegają one na obszarze ok 19,1 tys. km kw. z czego 14,8 tys. km kw. na szelfie bałtyckim i 4,3 km kw. w strefie lądowej. Drugi model zakłada koncentrację zasobów na ok 23,7 tys. km kw. w tym 14,8 tys. km kw. na szelfie bałtyckim i 9 tys. km kw. w strefie lądowej.
O ile uwzględnianie zasobów na szelfie bałtyckim wydaje się być zasadne, to późniejsze przeliczenie ich na ilość lat wydobycia jest absurdem. Ekonomiczność wydobycia ropy łupkowej na lądzie zależy od parametrów złoża i cen surowca, tymczasem wydobycie z dna morskiego to zarówno technologiczna jak i kosztowa abstrakcja.
Wracając do współczynnika szacunkowego całkowitego wydobycia (EUR), warto porównać go do wielu złóż ropy łupkowej w USA, gdzie często przekracza on nawet 40 tys. ton. Tymczasem ze względu na wysokie koszty pojedynczego odwiertu, niska wartość EUR świadczyć będzie o nieopłacalności eksploatacji poszczególnych złóż w Polsce. Sytuację może zmienić jedynie gwałtowny wzrost cen ropy naftowej na światowych giełdach bądź kolejny przełom technologiczny obniżający koszty wierceń.
Nadzieje o szejkanacie na Wisłą próbuje podtrzymywać jeszcze nowa prezes PGNiG Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, która podczas debaty o gazie łupkowym zorganizowanej przez Pracodawców RP powiedziała, iż „jest to projekt cywilizacyjny, nie tylko biznesowy”. Czyżby miało to oznaczać, że opłacalność zejdzie na drugi plan?