Skip to content

2011-01-12

1

Kurs na niezależność energetyczną

Jeszcze rok temu wizja Białorusi zaopatrującej się w ropę naftową z Wenezueli rozśmieszała większość analityków branży naftowej. Dziś dzięki temu kontraktowi, Mińsk zagwarantował sobie nie tylko stabilne dostawy surowca, lecz również rynek zbytu dla produkowanych przez siebie maszyn rolniczych.

Białoruska obecność w unii celnej z Rosją i Kazachstanem miała być gwarantem niższych cen surowców energetycznych. Jak się okazało, od  1 stycznia 2010 roku Moskwa nałożyła cło eksportowe na 15,2 z 21,5 mln ton ropy sprzedawanej co roku Białorusi. Miało to na celu ukrócenie zysków białoruskich rafinerii zarabiających rocznie nawet 5 mld dolarów na przerobie taniego rosyjskiego surowca i eksporcie wyprodukowanych z niego paliw.

Rosjanie nie przewidzieli jednak, iż dotychczasowe przyjacielskie relacje pomiędzy Aleksandrem Łukaszenką a Hugo Chavezem pomogą Białorusinom w zapewnieniu tańszych dostaw z innego kierunku. Za wenezuelską ropę Santa Barbara Light Crude Mińsk płacił 656 dol. za tonę, podczas gdy za rosyjską nie objętą cłem eksportowym około 500 dol. za tonę. Transakcja jest korzystna również z innego powodu. Zapłata za ropę sprowadzaną z Ameryki Południowej regulowana jest w postaci barteru, głównie maszyn rolniczych oraz samochodów ciężarowych, co  ma szczególne znaczenie w przypadku białoruskich problemów z utrzymaniem równowagi bilansu płatniczego oraz niskiego popytu na produkcję rodzimego przemysłu.

Po okresie nieefektywnych transportów wenezuelskiej ropy koleją z portów na Litwie i Ukrainie przyszedł czas na kolejny etap redukowania kosztów. Surowiec odbierany w ukraińskiej Odessie przesyłany jest do białoruskiej rafinerii w Mozyrzu rurociągiem Odessa-Brody oraz fragmentem południowej odnogi rurociągu Przyjaźń, które dotychczas służyły do transportu rosyjskiej ropy w przeciwnym kierunku. Do końca 2010 roku Białorusi udało się zaopatrzyć w 4 mln ton ropy sprowadzonej z Wenezueli, lecz plany na przyszły rok są zdecydowanie bardziej ambitne.

W celu zredukowania kosztów transportu zwrócono się do pośrednika – azerskiego Socaru – który dokonuje swapu wenezuelskiej ropy na wydobytą przez siebie. Surowiec z Ameryki Południowej sprzedawany jest do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy na Białoruś trafia ropa naftowa z Azerbejdżanu. Skrócenie trasy oraz wyeliminowanie Bosforu na drodze transportu jeszcze bardziej zwiększa stabilność dostaw redukując tym samym ostateczną cenę ropy.

Zagrożenie dla swoich interesów wyczuli Rosjanie, którzy od 1 stycznia 2011 znieśli cła eksportowe na ropę sprzedawaną Mińskowi wyznaczając jedynie opłaty za sprzedaż produktów naftowych wytwarzanych w oparciu o rosyjski surowiec, które z reguły trafiają następnie na Ukrainę. Nie zmieniło to jednak planów Białorusi, która w 2011 roku planuje sprowadzić z Wenezueli 10 mln ton ropy. Żadnych skutków nie przyniosły też ostrzeżenia rosyjskiej Transniefti jakoby przesył ropy przez Ukrainę na Białoruś może negatywnie wpłynąć na stabilność dostaw z Rosji do Czech, Niemiec, Słowacji i na Węgry.

Obecny układ zdaje się być zgodny również z interesami Ukrainy, która pozbawiona części wpływów budżetowych z tytułu zmniejszenia tranzytu rosyjskiej ropy przez swoje terytorium otrzymała dodatkowe źródło zysków. Obecnie, dzięki przesyłowi białoruskiej ropy zarabia 0,27 dol. za 10 tys. ton za 100 km. W przyszłości rozważana jest budowa dodatkowej trasy zaopatrywania rafinerii w Mozyrzu.

Po tym, gdy w 2009 roku ukraińscy oligarchowie przejęli z rąk rosyjskich  jedną z największych rafinerii na Ukrainie w Kremenczugu, Rosja odpowiedziała odcięciem dostaw ropy rurociągiem Pridniestrowskim. W konsekwencji Ukratransnafta odwróciła kierunek przesyłu surowca i zaczęła zaopatrywać rafinerię w ropę z Azerbejdżanu dostarczaną do terminalu w Odessie. Obecnie rurociąg ten planuje się przedłużyć aż do białoruskiej rafinerii w Mozyrzu, co wydłużyłoby trasę przesyłową jedynie ok. 100 km w porównaniu do systemu Odessa-Brody tworząc tym samym drugą, niezależną trasę dostaw.

Inwestycją zainteresowane są też państwa rejonu Morza Kaspijskiego, które w najbliższych latach przewidują znaczną nadwyżkę mocy produkcyjnych w stosunku do możliwości obecnie istniejących tras eksportowych. Według U.S. EIA nadwyżka w przypadku Azerbejdżanu może wynieść 10-12 mln ton ropy rocznie, podczas gdy system transportu surowca z Kazachstanu nie będzie w stanie przesłać aż 40-60 mln ton wydobytej ropy rocznie.

Jak pokazał ostatni rok, realizowany w oparciu wyłącznie o cele polityczne projekt budowy rurociągu Odessa-Brody-Płock nie ma szans na realizację, co potwierdził podczas konferencji Nafta/Chemia 2010 prezes PERN Robert Soszyński. Katalizatorem do realizacji projektów dywersyfikacyjnych w naszym regionie stał się natomiast spór białorusko-rosyjski, który uwidocznił spójność celów państw naszego regionu dążących do dywersyfikacji tras importowych oraz redukcji kosztów z państwami regionu kaspijskiego szukających nowych możliwości sprzedaży własnego surowca.

Podziel się swoimi przemyśleniami. Skomentuj.

(wymagane)
(wymagane)

Subskrybuj komentarze