Skip to content

2010-10-02

Gazprom wobec Białorusi i Ukrainy

Nagły zwrot w relacjach rosyjsko-ukraińskich jaki miał miejsce po wyborach prezydenckich na Ukrainie zaczyna przeradzać się w konsekwentnie realizowaną zmianę strategii Gazpromu wobec państw ościennych. Miejsce dotychczasowego pupila – Białorusi – powoli zajmuję nowy – Ukraina.

Białoruski prezydent w opałach

Ogłoszona 1 października podwyżka cen gazu dla Białorusi jednoznacznie potwierdza determinację zarządców Gazpromu do wyegzekwowania postanowień z 2006 r. Na ich mocy, ceny surowca dla Białorusi rosnąć miały stopniowo przez okres czterech lat z obowiązujących wówczas 50 dolarów za 1000 m sześc. Od 1 stycznia 2011 będą już wynosiły 220 dol. w stosunku do 180 dol. za 1000 m sześc. obecnie.

Mimo, iż ceny te wciąż należą do najniższych oferowanych przez Gazprom zewnętrznym odbiorcom, dynamika ich wzrostu świadczyć może o rozpoczęciu okresu „spijania śmietany” po latach dotowania białoruskiej gospodarki. Rosyjski koncern posiadając 50% akcji białoruskiego gazowego monopolisty – BiełTransGazu – skutecznie kontroluje rynek oraz jest w stanie utrzymywać korzystne dla siebie opłaty za przesył surowca na niskim poziomie.

Zmianę widać również w relacjach stricte politycznych. Rosyjskie media, docierające do większości białoruskich odbiorców rozpoczęły kampanię zniesławiania prezydenta Aleksandra Łukaszenki wieszcząc tym samym zmianę obsady tego stanowiska w ciągu pół roku. Nie obyło się również bez przypomnienia morderstw politycznych oraz brutalnych sposobów zwalczania opozycji ukazanych w reportażu „Ojczulek chrzestny” wyemitowanym przez telewizję NTV.

Ukraińska gra na dwa fronty

Sytuację wykorzystuje przede wszystkim Ukraina, która mimo deklaracji podwyższenia ceny gazu ziemnego dla odbiorców indywidualnych o 50% wynikającej z chęci uzyskania kredytu od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, już w kwietniu uzyskała 30% rabat na rosyjski surowiec. Jego cena z 330 dol. spadła wówczas do 230 dol. i prognozuje się, że utrzyma się również w 2011 roku. Gazprom sfinansował więc trudną politycznie decyzję narzuconą przez MFW, zabezpieczając poparcie dla przychylnych sobie rządów Wiktora Janukowycza.

Ukraina idzie jednak za ciosem. Rozpoczęła negocjacje o obniżenie wolumenu zakupów gazu w 2011 roku. Z planowanych 55 mld m sześc. zamierza zredukować je do 51 mld m sześc. To i tak dużo biorąc pod uwagę, że w 2010 roku zaimportuje jedynie 35 mld m sześc. Niski obecnie poziom importu wynika z ustępstw Gazpromu, który zgodził się na redukcję dostaw z zakontraktowanych 59 mld m sześc. na 33 mld m sześc. tracąc na tym ponad 4 mld dol.

Mimo intensywnej współpracy z Rosją, Ukraina aktywnie działa również na Zachodzie. 22 października minister energetyki Ukrainy – Jurij Bojko podpisał protokół o akcesji Ukrainy do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Do zamknięcia procesu akcesyjnego brakuje już tylko ratyfikacji protokołu przez rząd w Kijowie. Zwłoka gra jednak na korzyść Ukraińców, którzy póki co nie mają obowiązku realizacji postanowień Wspólnoty. Efektem owej swobody jest odmowa przesyłu przez terytorium Ukrainy rosyjskiego gazu należącego do spółki E.ON Ruhrgas, który trafić miał do Polski uzupełniając tym samym obecny niedobór.

Oczywista nie wydaje się również realizacja zeszłorocznej deklaracji  w sprawie pomocy Unii Europejskiej przy modernizacji ukraińskich gazociągów tranzytowych. Jak niedawno mogliśmy usłyszeć od Anatolija Podmyczalskiego, Gazprom wraz z Naftohazem przygotowują projekt umożliwiający przekazanie ukraińskich gazociągów w zarząd innemu państwu. Nie podano o jakie państwo chodzi, lecz ukraiński premier Mykoła Azarow nie pozostawił w tej kwestii złudzeń.

Jak widać, Gazprom skutecznie realizuje strategię przejmowania zagranicznych sieci przesyłowych wpływając tym samym na politykę państw ościennych. Poza będącą już pod całkowitą kontrolą Rosjan – Białorusią – zobaczyć możemy powolną realizację propozycji z kwietnia, kiedy to Władimir Putin zaoferował Ukraińcom połączenie dwóch krajowych koncernów gazowych.

Cierniem w dalszej ekspansji Rosjan wydają się być jednak plany Komisji Europejskiej, która z równą konsekwencją dąży do pozbawienia Gazpromu kontroli nad gazociągiem jamalskim, czego efektem może być niedobór gazu w Polsce bądź spowolnienie penetracji zachodnich rynków.

Podziel się swoimi przemyśleniami. Skomentuj.

(wymagane)
(wymagane)

Subskrybuj komentarze