Eksperci o umowie gazowej
Już tylko niecały miesiąc dzieli nas od wyznaczonego przez Ministerstwo Gospodarki gazowego blackoutu, tymczasem doniesienia z negocjacyjnego pola bitwy wskazują na to, że rozmowy mogą jeszcze trochę potrwać. Chwile wyczekiwania wypełniają nam branżowi eksperci przedstawiający swój punkt widzenia.
Z cyklu „bez komentarza” – medialne wypowiedzi osób zainteresowanych tematem. Kolejność alfabetyczna.
Jesteśmy o krok od podpisania niezwykle niekorzystnych zmian do umowy polsko-rosyjskiej mówiących o dostawach gazu. To nas przyspawa do Rosjan w tej sprawie na dziesięciolecia. To po prostu niekorzystne porozumienie, niekorzystne ceny, niekorzystny sposób zawierania tej umowy. Pełna polityzacja całego problemu.
Rząd polski zachowuje się racjonalnie, lecz reprezentuje interes Gazpromu i rosyjskiego rządu a nie polskiego rządu. Ja oskarżam polski rząd i zarząd PGNiG o działanie na szkodę polskiego interesu w tej sprawie.
Prowadząc te negocjacje rozmawialiśmy o dostawach uzupełniających, po tym jak spółka RosUkrEnergo została wyeliminowana z rynku. Oparliśmy się na bardzo podstawowych przesłankach, że po pierwsze potrzebujemy stabilnych dostaw gazu. Do tej pory kontrakty długoterminowe nigdy nie wywoływały żadnych turbulencji, żadnych przeszkód
Waldemar Pawlak
W rosyjskim postępowaniu wiele jest emocjonalnych reakcji na kroki Unii Europejskiej. Dobrym przykładem takiego emocjonalnego zachowania jest obecna sytuacja z rosyjsko-polską umową w sprawie gazu. Komisja Europejska ma obiekcje co do kontraktu, co irytuje Rosję, bo ta nie rozumie po co w tym wszystkim dodatkowy sędzia. Unia tłumaczy się obowiązującym prawem według którego gazociąg Jamał-Europa powinien być zarządzany przez niezależną firmę. To drażni Gazprom, ponieważ inwestował w ten gazociąg swoje pieniądze i nie wie, dlaczego jego inwestycje w Europie nie są chronione. Właśnie z takich psychologicznych niuansów powstaje nasz problem.
Konstantin Simonow
Unia Europejska nie działa dzisiaj w interesie PGNiG, lecz polskich klientów. Polska tymczasem broni teraz interesów swojej państwowej firmy, co nie jest jednoznaczne z interesem klientów.
Przedsiębiorstwa chemiczne zyskają na dywersyfikacji, bo gaz będzie tańszy. Pytanie czy chcemy się wiązać dwudziestokilkuletnim kontraktem za cenę dwóch miesięcy braku dostaw?
Gaz katarski jest dwa razy tańszy od rosyjskiego w tej chwili w Europie, no może 2/3 tańszy. Problem polega na doczekaniu tych czterech lat [dopóki powstanie gazoport] żeby mieć zupełnie inną pozycję negocjacyjną i nie musieć negocjować cen, które są w parytecie do cen ropy.
Zawsze jest tak, że Rosja gdy jest twardo traktowana, ustępuje. Rosja miękko traktowana bierze tyle, ile się da. To wymyślono w Polsce w XVIII wieku.
Filip Staniłko
Polska umowa, na której podstawie gazociąg jamalski funkcjonuje, pochodzi z 1993 roku. To jest umowa sprzed akcesji. Jeżeli popatrzyć na przepisy, na które powołuje się Unia, to po pierwsze one nie obowiązują i jeszcze kilka lat nie będą obowiązywały w tej materii. Po drugie nie ma przykładu, żeby Unia zajęła się gazociągami tranzytowymi innymi niż Jamał. W związku z tym komisarz Oettinger, który działa oczywiście jako komisarz unijny, ale mówi po niemiecku, myśli po niemiecku i działa według mnie na korzyść koncernów europejskich, czyli koncernów niemieckich. Rosja nie zgodzi się na utratę kontroli nad gazociągiem jamalskim.
Rosjanie mają pewne atuty, my praktycznie żadnych. Na dodatek Unia popycha nas na tą rosyjską ścianę. Nie można wymagać, żeby Rosjanie zachowywali się według naszych życzeń. Trzeba patrzyć, co można w obecnej sytuacji ugrać. Według mnie nie można ugrać wiele.
Andrzej Szczęśniak
Umowa gazowa z Rosją odpowiada polskim interesom. To, co wymaga poprawy z punktu widzenia Unii Europejskiej, będzie poprawione. Najważniejsze jest zapewnienie trwałych dostaw gazu, a nie ideologiczne wojny z jakimś państwem, tylko zabezpieczenie polskich domów w trwałe dostawy gazu na długie lata, za cenę, która jest ceną porównywalną z innymi takimi kontraktami.
Donald Tusk
Jeżeli nadzieje związane z wydobyciem gazu łupkowego w Polsce by się ziściły, a koncerny […] będą miały go na tyle, by nie tylko zaopatrywać polskich odbiorców – bo mogą z tym mieć problem w sytuacji, w której mamy się zalać do 2037 roku rosyjskim gazem – mogliby chcieć nadmiar tego gazu z wykorzystaniem gazociągu jamalskiego wyeksportować na Zachód. Nie będą mieć jednak takiej możliwości, jeżeli zostanie zagwarantowane, że do tego 2037 roku Polacy są zalani rosyjskim gazem. A zalani będą po wysokiej cenie i nikt inny nie będzie mógł tej magistrali gazowej wykorzystać do transportu jakiegokolwiek innego gazu.
Przemysław Wipler
Na koniec pointa Waldemara Pawlaka z 2007 roku: