Skip to content

2010-07-07

Plany dywersyfikacyjne Białorusi

Białoruś Łukaszenko Chavez

Ostatni białorusko-rosyjski kryzys gazowy w jednoznaczny sposób potwierdził gospodarczą zależność Białorusi od swojego wschodniego sąsiada. Był również wyśmienitym pretekstem dla Aleksandra Łukaszenki do rozpoczęcia dyskusji na temat dywersyfikacji źródeł dostaw surowców energetycznych.

Paradoksalnie, partnerem do rozmów okazała się Litwa, która w wysokim stopniu odczuła skutki ostatniego konfliktu gazowego. W ciągu dwóch dni ciśnienie w gazociągu importującym rosyjski surowiec przez terytorium Białorusi spadło do 50%. Nie wpłynęło to jednak na postawę litewskich władz, które pozytywnie odniosły się do białoruskich propozycji.

Pierwsza pojawiła się jeszcze 22 czerwca i padła z ust białoruskiego ministra energetyki Aleksandra Ozierca, który zadeklarował chęć udziału w budowie terminalu do odbioru skroplonego gazu ziemnego na Litwie. Podtrzymał ją również prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podczas wizyty u swojego litewskiego odpowiednika 28 czerwca. Zaproponował, aby terminal powstał w Kłajpedzie, która zostałaby połączona z Białorusią 285 km gazociągiem.

Litewsko-białoruskie plany budowy kolejnego terminalu LNG w regionie zmierzają do choć częściowego uniezależnienia się owych państw od rosyjskiej dominacji na tym obszarze. Poza zależnością w zakresie importu surowców energetycznych, spora część tamtejszego, wysoce zmonopolizowanego sektora gazowego zarówno Litwy (Lietuvos Dujos: 34% Gazprom, 34% E.ON Ruhrgas) jak i Białorusi (Biełtransgaz: 50% Gazprom) jest w posiadaniu przedsiębiorstw zagranicznych. Stąd też chociażby motywacja litewskiego rządu do wprowadzenia unijnej dyrektywy dotyczącej rozdzielenia transportu od handlu gazem.

Plany budowy terminalu w Kłajpedzie kolidują jednak z koncepcją wysuwaną przez polski Gaz-System, pragnący wykorzystać terminal w Świnoujściu – którego poprzez spółkę Polskie LNG jest właścicielem – do eksportu surowca na Litwę. Pomóc ma w tym planowany wraz z Lietuvos Dujos 360 km gazociąg, który już w maju uzyskał pozytywną opinię Jose Manuela Barroso. Koszt inwestycji szacowany jest na 700 mln – 1,1 mld zł, lecz zgodnie z deklaracją przewodniczącego Komisji zostanie ona dofinansowana ze środków unijnych.

Warto zaznaczyć, że już od 3 maja Białoruś zaopatruje się w ropę częściowo z Wenezueli, która odbierana jest w ukraińskim porcie w Odessie, a stamtąd cysternami kolejowymi trafia do krajowych rafinerii. Do końca roku Mińsk planuje sprowadzić w ten sposób 4 mln ton ropy, a w przyszłym nawet 10 mln ton. Działania te są efektem zmian polityki celnej Rosjan, którzy mimo ustanowienia unii celnej z Białorusią, zgodzili się na redukcję ceł eksportowych jedynie w przypadku 6 z 21 mln ton eksportowanej ropy. Wyższe ceny ropy mają przełożenie na dochodowość białoruskich rafinerii, przerabiających rosyjską ropę z celem późniejszego reeksportu. Tym samym prowadzi to do spadków wpływów budżetowych, które obecnie w dużej mierze zależą od eksportu surowców ropopochodnych.

Niepokojące z punktu widzenia Polski są rozmowy dotyczące wykorzystania do przesyłu ropy rurociągu Odessa-Brody, który w dłuższej perspektywie ma służyć do importu surowca z Azerbejdżanu do rafinerii w Płocku. Prowadzone są również rozmowy z Litwą o wykorzystaniu portu w Kłajpedzie, który byłby tańszą alternatywą dla Odessy. Jest to jednak nie w smak polskiemu Orlenowi, który od wielu miesięcy, bezskutecznie stara się o wykorzystanie go do importu ropy, która następnie byłaby przerabiana w Możejkach.

Patrząc powierzchownie na białoruskie działania w regionie, można dojść do wniosku, że strategia dywersyfikacji dostaw oraz jej realizacja są dobrze przemyślane oraz skrupulatnie realizowane. W rzeczywistości, działania te można interpretować bardziej w wymiarze demonstracyjnym, którego celem jest chęć pokazania Rosji potencjalnej alternatywy. Problem w tym, że owa alternatywa jest dla Białorusi zdecydowanie nieopłacalna ekonomicznie, z czego Rosjanie zdają sobie sprawę. Efektem tego jest twarda polityka Moskwy, efektem której są rosnące ceny ropy i gazu.

Transporty ropy z Wenezueli możliwe są jedynie dzięki przychylnemu spojrzeniu Hugo Chaveza. Inwestycja w terminal LNG w Kłajpedzie stoi pod dużym znakiem zapytania. Litwini mają możliwość podpięcia się pod projekt Polski, tymczasem możliwości finansowe Białorusi są ograniczone, co uwidocznił ostatni białorusko-rosyjski konflikt gazowy, po którym Aleksander Łukaszenka musiał ratować się pożyczką z Azerbejdżanu.

Podziel się swoimi przemyśleniami. Skomentuj.

(wymagane)
(wymagane)

Subskrybuj komentarze