Monopol PGNiG
Dostarczanie 98% surowca zużywanego na rynku jest z punktu widzenia każdego przedsiębiorstwa sytuacją idealną. Patrząc jednak na sprawę w kontekście polskiego rynku gazu, PGNiG nie opłaca się bycie monopolistą.
Mimo całkowitego zdominowania handlu hurtowego oraz detalicznego gazem ziemnym w Polsce, sytuacja finansowa monopolisty zależy przede wszystkim od taryf ustalanych przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Choć sytuacja ta, na nierozwiniętym rynku ma wiele pozytywnych stron z punktu widzenia konsumenta, to z perspektywy przedsiębiorstwa wymusza dostosowywanie nie tylko bieżącej działalności, lecz również skali planów inwestycyjnych do działań Urzędu.
Problem narasta w okresie szybkiego wzrostu cen ropy naftowej, od których zależą ceny gazu ziemnego sprowadzanego z Rosji.
Intensyfikacja unijnych działań zmierzająca do liberalizacji rynku gazu nie wpływa jednak na zwiększenie pola manewru polskiego koncernu, który funkcjonując w oparciu o system gazociągów przesyłowych zarządzany przez oddzielny podmiot – Gaz System, zmuszony jest do deklaracji planów przesyłowych na rok następny do końca września roku bieżącego.
Zobowiązanie to PGNiG przerzuca natomiast na dużych odbiorców przemysłowych zużywających 56,88% ogółu surowca. W przypadku rezygnacji z dostaw gazu od PGNiG po 30 września, są oni zmuszeni do dalszego odbierania surowca do końca przyszłego roku. Problem dostrzegł UOKiK wszczynając postępowanie antymonopolowe przeciwko koncernowi, w wyniku którego Urząd może nałożyć karę do 10% ubiegłorocznych przychodów czyli w tym wypadku do 2,13 mld zł.
Co ciekawe, w obronie monopolisty stanął Mariusz Caliński, prezes konkurencyjnej CP Energii, według którego największym problemem jest nieelastyczna instrukcja ruchu i eksploatacji sieci przesyłu gazu.
Bardziej zasadne od wszczynania postępowania antymonopolowego wobec PGNiG wydaje się więc nacisk na Gaz System w celu zmiany kalendarza rozliczeniowego.