Gazu łupkowego mało, mniej, wcale
Szacunki Amerykańskiej Służby Geologicznej, choć niekorzystne dla Polski, uzupełniają marcowy raport Państwowego Instytutu Geologicznego. Jeżeli się potwierdzą, Ministerstwo Skarbu Państwa czeka trudny okres. Póki co, najważniejsze decyzje leżą po stronie Ministerstwa Finansów.
Zaprezentowany w marcu raport Państwowego Instytutu Geologicznego bazuje na danych z 39 otworów rozpoznawczych przeprowadzonych w latach 1950-1990. Również szacunki amerykańskie oparte są na informacjach z odwiertów historycznych. Amerykańska Służba Geologiczna bazuje jednak na 56 otworach wydrążonych przed 1990 rokiem.
Według Amerykańskiej Służby Geologicznej na obszarze Polski znajduje się średnio 38,1 mld m sześc. gazu w złożach niekonwencjonalnych. W zależności od zakładanego prawdopodobieństwa potwierdzenia zasoby wynoszą od 0 (przy 95%) do 115,7 mld m sześc. (5%). Odzwierciedla to pesymistyczny scenariusz Państwowego Instytutu Geologicznego (EUR = 1,13 mln m sześc.) dla obszaru lądowego Polski, według którego zasoby gazu łupkowego wynoszą od 23 do 61,9 mld m sześc.
Z Amerykańskiego raportu wynika, że wydobycie gazu łupkowego w Polsce będzie znacznie mniej opłacalne niż przewidywali to specjaliści z PIG. Przyjęte analogi wskazują, że przeciętne szacunkowe wydobycie z otworu (EUR) wyniesie 5,7 mln m sześc. czyli dwukrotnie mniej niż przyjęto w polskim raporcie z marca b.r. Jeżeli powyższe założenia się potwierdzą, eksploatacja opłacalna będzie wyłącznie z rzadkich tzw. słodkich punktów czyli obszarów bogatych w gaz.
Równie pesymistycznie prezentują się szacunki ilości ropy naftowej w złożach niekonwencjonalnych, której ma być średnio 8,5 mln ton bądź 7,1 mln ton z prawdopodobieństwem 50% lub 23,5 mln ton z prawdopodobieństwem 5%. Średnie szacunkowe wydobycie z otworu wynosić ma 4,6 tys. ton ropy czyli mniej więcej tyle, ile Państwowy Instytut Geologiczny założył w scenariuszu minimum, według którego lądowe zasoby ropy łupkowej mają wynosić od 29,3 do 60,7 mln ton.
Ponadto w szacunkach Amerykańskiej Służby Geologicznej uwzględnione zostały również zasoby kondensatu gazowego (NGL), którego ma być średnio 14,5 mln ton.
Konsekwencje publikacji
Podczas konferencji „Shale gas Poland 2012” zorganizowanej w połowie maja przez Fundację im. Kazimierza Puławskiego, specjalny wysłannik U.S. Geological Survey, Douglas Duncan, zapowiedział publikację nowych szacunków zasobności polskich skał łupkowych w ciągu pół roku. Dopytywany podczas seminarium w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych o metodologię stosowaną przez Państwowy Instytut Geologiczny oraz Amerykańską Służbę Geologiczną wyjaśniał, że nie ma między nimi różnic. Można więc wnioskować, że zróżnicowanie prognoz wynika z wykorzystania szerszego zestawu danych pierwotnych oraz zastosowania odmiennych analogów przy wyznaczeniu EUR.
Interesujące jest natomiast tempo publikacji amerykańskich szacunków. Pokrywa się ono z wciąż trwającymi pracami nad opodatkowaniem węglowodorów, które będzie kluczowym czynnikiem determinującym opłacalność eksploatacji. Projekt miał zostać upubliczniony w połowie czerwca, lecz w ostatniej chwili publikację przełożono na bliżej nieokreślony termin.
Wkrótce po tym, wycofanie z poszukiwań gazu łupkowego w Polsce zapowiedział ExxonMobil. Koncern argumentował swoją decyzję brakiem komercyjnych przepływów surowca w dwóch otworach Krupe-1 i Siennica-1. Firma w ciągu półtora miesiąca nie pozbyła się jednak koncesji na poszukiwanie, co rodzić może dodatkowe pytanie o rzeczywistą strategię.
Negatywne prognozy Amerykańskiej Służby Geologicznej wpłynąć mogą na osłabienie zainteresowania zagranicznych przedsiębiorstw poszukiwaniem gazu łupkowego w Polsce. Może to wywołać presję na rząd w celu zmniejszenia przygotowywanych obciążeń podatkowych wynikających z eksploatacji. Z drugiej strony, nie słabnie zaangażowanie Ministra Skarbu Państwa mobilizującego państwowe spółki do agresywnego inwestowania w tym obszarze.
Spadek zainteresowania Polską w negatywny sposób przełoży się na konkurencję wśród firm serwisowych i szczelinujących czyli podwykonawców pracujących na zlecenie posiadaczy koncesji. Efektem tego będzie utrzymanie na dotychczasowym, wysokim poziomie cen usług poszukiwawczych i spadek opłacalności inwestycji. Byłoby to szczególnie niepokojące w obliczu nieuzasadnionego potencjalnym zwrotem, kapitałowego zaangażowania firm będących w posiadaniu Skarbu Państwa.